Może trochę wstyd się przyznać, ale nie zdarzyło mi się nigdy wcześniej zajrzeć do żadnej z książek Marty Kisiel i postanowiłam przeczytać powieść dla dzieci jej autorstwa głównie dlatego, że będzie ona gościem tegorocznej edycji Rabka Festival. I na tym chyba polega magia tego i wielu innych festiwali literackich, że w gąszczu wielu bardziej lub mniej wartościowych postaci i dzieł wyszukują dla nas te najznakomitsze. Nowe nazwiska, które do tej pory znaliśmy jedynie ze słyszenia, zaczynają nabierać znaczenia - przywołują w naszych głowach konkretne tytuły i obrazy. W ten oto sposób zaistniało dla mnie nazwisko Marty Kisiel, a przeczytanie pierwszej jej książki nakłoniło mnie do przewertowania swoich półek z książkami i odkrycia, że od dawna leży na jednej z nich jeszcze inny jej tytuł, którego lektury już nie mogę się doczekać. Równie niecierpliwie czekam na lipcowe spotkanie z autorką, bo jej postać wzbudza we mnie wiele sympatii. Wydaje się wspaniałą osobą i sądząc po jej powieści, wiem, że ma do przekazania jeszcze wiele mądrych i ciekawych historii.