Szanowni Czytelnicy z wielkim smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci jednego z najwybitniejszych i szczerze przeze mnie ukochanych współczesnych poetów – Stanisława Barańczaka. Barańczak, zasłużony tłumacz literatury angielskiej, krytyk litercki oraz zaangażowany społecznie i politycznie poeta, jak zwykło się powtarzać, słowa traktował z „chirurgiczną precyzją”, przywracając ich pierwotne sensy, „mówiąc wprost” w czasie nowomowy i propagandy. W Jego tekstach poetyckich często gości codzienność, ciężka i gęsta, ale każdemu znana...
5. 11. 79: Gdyby nie ludzie
Gdyby nie ludzie, gdyby nie istnieli tak natrętnie, ze swoim łupieżem, paranoją, wystrzępionymi spodniami, antysemityzmem, kłopotami w pracy, trwałą ondulacją, skłonnością do uproszczeń i zadyszki, gdyby wcale nie trzeba ich było poznawać, przecierających zamglone okulary, wycierających zamaszyście buty straszne dziś błoto, ocierających bezsilną łzę, gdyby nie otwierali przed każdym tak od razu swoich otłuszczonych serc i wyszmelcowanych teczek z przetartymi na zgieciach papierami chwileczkę gdzie ja podziałem to zaświadczenie, gdyby w ogóle ich nie było, tych zanadto takich samych i nadmiernie odmiennych światów z podwyższonym ciśnieniem, z wygórowanymi żądaniami panie musisz mi pan pomóc, zbyt głośno mówiących, zbyt naocznie żywych, zbyt dotkliwie ludzkich,
o ile łatwiej by się mówiło nic co ludzkie nie jest
|